Turystyczna Brama Bieszczad – Sanok – to miasto, które posiada wiele atrakcji. I to właśnie od niego zaczęliśmy naszą przygodę z tym regionem. Pierwszego dnia dowiedzieliśmy się, co warto tam zobaczyć i czego koniecznie spróbować. Potem było spotkanie z przyrodą, a na koniec niesamowite warsztaty muzyczne. Szukacie inspiracji na jeden dzień w Bieszczadach? Zapraszamy!
Sanok – Brama Bieszczad
To położone w południowo-wschodniej Polsce miasto uważane jest za początek Bieszczad. Jak się jednak dowiedzieliśmy wyłącznie tych turystycznych, bo prawdziwe zaczynają się trochę dalej.
Naszą podróż rozpoczęliśmy jednak właśnie od niego, tak jak większość turystów przyjeżdżających po raz pierwszy w te rejony. Po zaparkowaniu samochodu przy ulicy Zamkowej ruszyliśmy w kierunku centrum Sanoka.
Rynek
Idąc na Rynek, minęliśmy plac św. Jana. Postawiono na nim pomnik upamiętniający ofiary II wojny światowej, pochodzące z ziemi sanockiej. Warto na chwilę się tam zatrzymać i zastanowić nad ludzkim nieszczęściem, ale i głupotą, która prowadzi do wojen.
Ratusz
Z tego miejsca już dosłownie przysłowiowy rzut beretem dzielił nas od centrum miasta. Po chwili stanęliśmy przed sporym różowym budynkiem. Był nim wybudowany w XVII wieku Ratusz. Od tego czasu wielokrotnie go przebudowywano i powiększano. Dzisiejszy wygląd zawdzięcza remontowi z lat 30-tych XX wieku. Będziemy szczerzy i powiemy, że obecny kolor nie przysparza mu powagi i raczej zmienilibyśmy go czym prędzej.
Jeśli na chwilę odwrócicie wzrok od tego budynku i spojrzycie pod nogi, to zauważycie, że niektóre kostki na Rynku mają inny kolor niż cała reszta. Jest tak ponieważ podczas prac budowlanych prowadzonych podczas przebudowy centralnego placu Sanoka, odkryto fundamenty starego Ratusza. Spłonął on pod koniec XVII wieku. I to właśnie zarys tych murów przedstawiają te kolorowe płytki.
Przed wejściem do Ratusza zauważyliśmy też pomnik mężczyzny naturalnych rozmiarów. Przedstawiał Zdzisława Beksińskiego, znanego artystę, malarza i grafika, który przez wiele lat swojego życia związany był z Sanokiem.
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego
Historia Sanoka wiąże się nierozerwalnie z zakonem franciszkanów. Już w XIV wieku posiadali oni w tym mieście swój klasztor i kościół. Nie dotrwały one jednak do dnia dzisiejszego. W narożniku Rynku znajduje się jednak pochodzący z XVII wieku Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, który jest następcą pierwszych budowli zakonnych.
Już z zewnątrz robi spore wrażenie, natomiast wnętrza wprost zachwycają. Ołtarz główny wsparty na sześciu kolumnach pochodzi z 1887 roku, ale już krucyfiks umieszczony w jego centralnej części jest o co najmniej 200 lat starszy. Po obu stronach ołtarza znajdują się też starsze od niego obrazy: Matki Bożej Pocieszenia (ok. 1700 r.) oraz św. Antoniego z Padwy (XVII wiek). Pierwszy z nich jest niezwykle ważny dla tego miejsca, bo odnosi się do kultu Matki Bożej propagowanego przez miejscowych franciszkanów.
Jeśli już znajdziecie się w kościele, to stańcie tyłem do ołtarza i spójrzcie w górę. Nad wejściem zobaczycie organy. Wykonał je najzdolniejszy uczeń Aristide’a Cavaillé-Colla, człowieka, który stworzył organy w słynnej paryskiej Notre Dame.
Zamek królewski – Muzeum Historyczne
Brama Bieszczad była miejscem, które upodobały sobie polskie królowe. W Sanoku mieszkały kolejno: Zofia Holszańska (czwarta żona Władysława Jagiełły), Bona Sforza (żona Zygmunta Starego), Izabela Jagiellonka (żona króla Węgier Jana). A gdzie powinny przebywać wielkie władczynie? Oczywiście, że w zamku.
Wybudowany został przez Kazimierza Wielkiego, a w późniejszych latach ulegał wielu przebudowom i rozbudowom. Do jednej z najważniejszych można zaliczyć tę zleconą przez królową Bonę. Dzięki niej zamieniono gotycką twierdzę w renesansowy zamek. Swoje funkcje obronne pełnił aż do XIX wieku. Później nastąpił powolny jego upadek. Prace konserwatorskie podjęte na początku XXI wieku, mające na celu szeroko pojętą odbudowę zamku, nie do końca zakończyły się sukcesem.
Warto jednak zawitać na wzgórze zamkowe, gdyż roztacza się z niego piękna panorama na dolinę Sanu. Natomiast wnętrza fortecy, zajmowane obecnie przez Muzeum Historyczne, gromadzą ciekawe zbiory sztuki cerkiewnej i sakralnej. Dostępne jest też zwiedzanie zbrojowni i bunkra. Musicie bowiem wiedzieć, że tuż przy sanockim zamku przechodziła sławna Linia Mołotowa. Miłośników sztuki Zdzisława Beksińskiego ucieszy też fakt, że mogą nacieszyć oczy jego sztuką.
Muzeum Budownictwa Ludowego
Brama Bieszczad może poszczycić się również największym (jeżeli chodzi o ilość zgromadzonych obiektów) i najstarszym muzeum etnograficznym w Polsce. Muzeum Budownictwa Ludowego, bo taka jest pełna nazwa popularnego skansenu, położone jest u podnóża Białej Góry, na prawym brzegu Sanu.
Nam niestety nie udało się zwiedzić tego miejsca, które pokazuje budownictwo wielu grup etnicznych zamieszkujących Bieszczady. Można w nim znaleźć m.in. sektory: galicyjski, pasterski, bojkowski, łemkowski, dworski czy naftowy. Nic straconego, będzie to powodem do kolejnych odwiedzin tego przepięknego regionu. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o tym otwartym przez cały rok muzeum, to zajrzyjcie na jego stronę internetową – Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku.
Kościół Przemienienia Pańskiego
Przy ulicy Piłsudskiego w Sanoku znajduje się kościół Przemienienia Pańskiego. Jego historia jest o tyle ciekawa, że wiąże się z osobą Władysława Jagiełły. Polski król 2 maja 1417 roku wziął w Sanoku ślub ze swoją trzecią żoną Elżbietą Granowską. Nie miało to miejsca w obecnym budynku, ten pochodzi z XIX wieku. Stoi jednak na miejscu kościoła św. Michała Archanioła, w którym odbyła się ceremonia. Wnętrza świątyni są niezwykle zdobne i warto zajrzeć do nich chociaż na chwilę.
Przed wejściem ustawiona jest figura najznamienitszego spośród aniołów. Jeśli trudno byłoby Wam go rozpoznać po obliczu, wystarczy spojrzeć na tarczę, którą trzyma w ręku. Wyryto na niej słowa: „Quis ut Deus”, które ponoć padły z ust Michała Archanioła, gdy wypowiadał wojnę Lucyferowi.
Proziakownia
Brama Bieszczad oferuje też jeszcze jedną atrakcję – tym razem kulinarną. Czy lubicie wybierając się do jakiegoś kraju lub regionu, zakosztować miejscowej kuchni? My bardzo!
Typowym przysmakiem na Podkarpaciu są proziaki, czyli niewielkie chlebki/bułki wypiekane z dodatkiem sody oczyszczonej (prozy). Kiedyś przygotowywało się je na blasze kuchni opalanych węglem. Dziś już raczej taki sposób odszedł do lamusa, a szkoda.
W Proziakowni mieszczącej się na Rynku w Sanoku można zakosztować najróżniejszych smaków tej potrawy. Mikołaj wybrał proziaka serowego z czosnkiem niedźwiedzim (współczuliśmy wszystkim, na których później chuchał), a Renia z pomidorami i serem. Oba były wyśmienite.
Szwejk
Na pewno każdy z Was słyszał o „Przygodach dobrego wojaka Szwejka” – powieści, którą napisał Jarosław Hašek. Bohater podczas swoich podróży zawitał też do Sanoka, gdzie wykonywał jedną ze swoich „misji”. Dzięki temu miasto mogło znaleźć się na międzynarodowym szlaku turystycznym „Śladami dobrego wojaka Szwejka”. Biegnie on z Czech przez Austrię, Węgry, Słowację i Polskę, by skończyć się na Ukrainie.
Związki Szwejka z Sanokiem zostały dostrzeżone i w 2003 roku odsłonięto pamiątkową ławeczkę, na której przysiadł znany żołnierz C.K. Była to pierwsza w Polsce i piąta na świecie tego typu instalacja. Mikołaj oczywiście nie mógł sobie odmówić i postanowił usiąść na kolanach wojaka. Stwierdził potem, że nie były dość wygodne i do tego rozgrzane od słońca.
Rezerwat Koziniec
Sanok jest pięknym miastem, ale w Bieszczady przyjeżdża się przede wszystkim dla gór. Za namową naszej niezmordowanej przewodniczki opuściliśmy Bramę Bieszczad i ruszyliśmy w kierunku wsi Myczkowce. W latach 50-tych XX wieku wybudowano tam zaporę wodną na Sanie. Chociaż dzisiaj zbiornik myczkowski jest zbiornikiem wyrównawczym dla solińskiej elektrowni, to zauważyć trzeba, że powstał wcześniej niż zapora na Solinie.
Po chwili spędzonej przy zaporze ominęliśmy Centrum Kultury Ekumenicznej z jego miniaturami świątyń i ruszyliśmy pod górę szlakiem wiodącym przez Rezerwat Koziniec. Swoją nazwę wziął on od szczytu górskiego, przez który przebiega. Droga wiodła wąską leśną ścieżką wśród zieleni. Gdzieniegdzie pomiędzy gałęziami drzew prześwitywał widok na Jezioro Myczkowskie. Po niezbyt forsownym marszu dotarliśmy do kamieniołomu Bóbrka, gdzie zrobiliśmy sobie postój.
Ze szczytu dawnego wyrobiska rozciągał się niesamowity widok na jeziora Myczkowskie i Solińskie oraz na większą z zapór wodnych. Wszystko to na tle przepięknej bieszczadzkiej panoramy. Po chwili odpoczynku zeszliśmy na dół w kierunku wsi Bóbrka, gdzie niedaleko bunkra Linii Mołotowa czekał na nas transport. Musieliśmy zdążyć na jeszcze jedną tego dnia atrakcję.
Muzyka bieszczadzkich szczytów
Wieczorem po rozpakowaniu się w Zagrodzie Magija, gdzie mieliśmy nocleg, ruszyliśmy na spotkanie z Józefem. Jest on pasjonatem instrumentów muzycznych używanych na terenach całych Karpat. Zbiera je, odrestaurowuje i potem na nich gra, a robi to naprawdę dobrze.
Podczas pokazu, który nam zaserwował, mogliśmy dowiedzieć się sporo nie tylko o budowie poszczególnych piszczałek, fletów, dzwonków, ale również posłuchać jak brzmią takie instrumenty, jak chociażby trombita, sopiłka czy dudy.
Mamy kontakt z Józefem i jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej o muzyce Bieszczad, to piszcie w komentarzach, przygotujemy dla Was taki tekst.
Po spotkaniu z Józefem, lekko odurzeni czystym powietrzem górskim, udaliśmy się na smaczną kolację i zaczęliśmy przygotowania do kolejnego dnia, na który zaplanowanych mieliśmy również sporo atrakcji.
Artykuł powstał we współpracy z Podkarpacką Regionalną Organizacją Turystyczną.
Bieszczady to jedne z moich ulubionych gór. Sanok też odwiedziłem przejazdem, ciekawe miasteczko 🙂
Nam Bieszczady też się bardzo podobają, coraz bardziej ?
Kurcze, Biesy są tak daleko że chyba dopiero w wakacje będę mógł się wyrwać. I tak powtarzam sobie od lat ? Zjawiskowe miejsce na naszej mapie.
My też się tam długo wybieraliśmy, ale jak dotarliśmy to zostaliśmy oczarowani. Wybierz się, bo warto.
Muszę się w końcu wybrać do Sanoka – do skansenu i nad jeziora. Sanok wydaje się świetnym punktem wypadowym w bieszczadzkie okolice 🙂
Sanok to prawdziwa brama Bieszczad, ma dobrą bazę turystyczną i jest w nim co zobaczyć.
Niesamowite miejsce na mapie naszego kraju, zupełnie przeze mnie nieodkryte i chyba trochę stracone, bo wszyscy już jeżdżą w Bieszczady i w korkach się stoi i w ogóle… Odczuwalne to tam jest?
W ten weekend pewnie tak, my byliśmy miesiąc temu i nie było żadnych korków. Trochę ludzi na szlakach, ale dość spokojnie. Tatry były dużo bardziej zatłoczone.
Uwielbiam Bieszczady, chociaż w Sanoku nie miałam okazji być – tylko przejazdem. Sądząc po opisie miejsc i zdjęciach wiele jeszcze mam do odkrycia w południowo-wschodniej Polsce 🙂
Wszyscy ciągle odkrywamy coś nowego. Wybierz się do Sanoka – warto ?
[…] Brama Bieszczad i górskie melodie […]