Kluż-Napoka, Bystrzyca i Voronet – na granicy Bukowiny i Transylwanii

bystrzyca - widok z wieży kościoła ewangelickiegoWidok na Bystrzycę

W każdym z tych miejsc doświadczyliśmy czegoś innego. Kluż-Napoka rozpieściła mnogością zabytków, Voronet zachwycił niesamowitymi malowidłami, a w Bystrzycy zaatakowała nas… strzała Amora. Sprawdźcie, co dokładnie wydarzyło się na granicy Bukowiny i Transylwanii.

Kluż-Napoka

Kluż-Napoka – największe miasto i historyczna stolica Siedmiogrodu – może pochwalić się swoimi dackimi i rzymskimi korzeniami. Jest to również drugie co do wielkości miasto w Rumunii i drugi po Bukareszcie ośrodek uniwersytecki. Od razu przystąpiliśmy do eksplorowania tego miejsca.

Baszta Krawców

Zwiedzanie zaczęliśmy od dawnych murów miejskich wybudowanych w XV wieku, a następnie przebudowanych i wzmocnionych w wieku XVII. Idąc wzdłuż nich, dotarliśmy pod niewielką wieżę obronną, której nazwa brzmi Baszta Krawców. Uspokoimy Was, że to nie rzemieślnicy jej bronili, a jedynie łożyli na jej utrzymanie. Jest to jedyna zachowana w całości wieża oryginalnych miejskich obwarowań.

Baba Novac

U podnóża bastionu stoi dziś pomnik rumuńskiego bohatera narodowego, hajduka noszącego przydomek Baba Novac (co oznacza nie więcej niż „Stary Nowak”). Niech Was to jednak nie zmyli. „Starym” nazywano go nie ze względu na wiek, a przez to, że już we wczesnej młodości stracił wszystkie zęby w tureckiej niewoli. Może to, a może staranne szlacheckie i patriotyczne wychowanie spowodowało, że Baba Novac nie patyczkował się z najeżdżającymi jego kraj Osmanami. Dość szybko został dowódcą liczącego kilka tysięcy żołnierzy oddziału i w brutalny sposób rozprawiali się z Turkami. Razem z wołoskim księciem Michałem Bravu zasłynął w wielu większych potyczkach i odzyskał kilka rumuńskich miast.

Niestety, początek XVII wieku okazał się dla niego być sądnym. Gdy trafił do Kluż-Napoka, sprzymierzony z wrogiem Giorgio Basta pojmał go i skazał na śmierć. Nie była ona lekka. Nieszczęśnika przywiązano bowiem do pala, pod którym ułożono stos. Kiedy go podpalono, dbano o to, aby dzielny hajduk nie umarł zbyt wcześnie i aby jego cierpienia „trochę” się przeciągały. W tym celu ciało polewano zimną wodą.

Sobór Zaśnięcia Matki Bożej

Całkiem niedaleko od tego miejsca wznosi się piękny Sobór Zaśnięcia Matki Bożej, jedna z najważniejszych prawosławnych świątyń w Rumunii. Wybudowano go w pierwszej połowie XX wieku z inicjatywy biskupa Mikołaja – człowieka ambitnego, śmiało dążącego do osiągania obranych celów. Poza funkcjami kościelnymi był on również wiceprzewodniczącym Rumuńskiej Partii Narodowej, politykiem zasiadającym w Senacie oraz członkiem honorowym Rumuńskiej Akademii Nauk.

Sobór Zaśnięcia Matki Bożej miał od początku wymiar symboliczny. Jego wybudowanie miało upamiętnić i podkreślić zjednoczenie Siedmiogrodu z pozostałymi ziemiami Rumunii w jednym państwie.

Teatr Narodowy i Opera Rumuńska

Idąc dalej i mijając piękne kamieniczki, zostawiliśmy z boku wybudowany w pierwszych latach XX wieku Teatr Miejski (obecnie Narodowy). Ten neobarokowy budynek odegrał ważną rolę w życiu Rumunów jako miejsce pielęgnowania języka ojczystego i myśli narodowej.

Katedra Przemienienia Pańskiego

Skręciliśmy w Aleję Bohaterów i po przejściu kilkudziesięciu metrów natknęliśmy się na kolejną rzymską wilczycę. Przyjrzeliśmy się również z zewnątrz grecko-katolickiej Katedrze Przemienienia Pańskiego. Tę wybudowaną w 1779 roku budowlę nazywa się też Kościołem Minorytów.

A kim są ci tajemniczy minoryci? Jest to najstarszy odłam zakonu franciszkańskiego, który do dziś często nosi czarne habity. Są one „pamiątką” po czasach napoleońskich, w których zakon był prześladowany i zrzucił swoje szare odzienie.

Dzwon Wolności

Na końcu ulicy nasz wzrok przyciągnął wysoki pomnik. Był to umieszczony na betonowych słupach „Dzwon Wolności”. Jest to ważny dla mieszkańców symbol odzyskania przez Rumunię niepodległości pod koniec XIX wieku.

Kościoł św. Michała

I tak dotarliśmy do rynku, w którego centralnej części wznosi się najważniejszy zabytek miasta – kościół św. Michała. Katedra ta została wybudowana w pierwszej połowie XIV wieku. W planach przewidziano dwie wieże, ale ostatecznie powstała tylko jedna, która wznosi się nad rynkiem do dzisiaj. Surowy wygląd wnętrz nie odstrasza, a wręcz przyciąga. Zajrzeliśmy do nawy południowej, by w kaplicy Schleyniga móc podziwiać jedne z niewielu dobrze zachowanych fresków z XV wieku.

Kościół św. Michała zapisał się w historii Transylwanii. To w nim zbierał się sejm siedmiogrodzki, odbywały się wybory siedmiogrodzkich książąt, a także to w tym miejscu królowa Izabela Jagiellonka (córka Zygmunta Starego) oddała koronę węgierską Habsburgom w 1551 roku.

Pomnik Macieja Korwina

Przed świątynią zatrzymaliśmy się przed dość kontrowersyjnym dla Rumunów pomnikiem króla Węgier Macieja Korwina, wykonanym pod koniec XIX wieku. Do jego stóp swoje sztandary chylą inni władcy europejscy, na jednym z nich jest symbol Mołdawii. No cóż, i my moglibyśmy wysuwać jakieś pretensje, w końcu ostatnim z oddających hołd jest… nasz Stefan Batory – król Polski i władca Siedmiogrodu.

Dom narodzin Macieja Korwina

Nasz marsz zakończyliśmy pod domem narodzin króla Węgier Macieja Korwina. Jest to najstarszy piętrowy budynek w Kluż-Napoka, w którym obecnie mieści się Akademia Sztuk Pięknych.

Przyszedł w końcu czas na zasłużony odpoczynek. Kiedy usiedliśmy w ogródku jednej z restauracji i zamówiliśmy posiłek, nasz wzrok przyciągnęła duża witryna z napisem: for sale, for rent. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby przed tymi napisami nie pozowała do zdjęć świeżo upieczona panna młoda. Do dzisiaj nie mamy pojęcia, o co w tym chodziło. Jeśli macie jakieś pomysły, to chętnie przeczytamy je w komentarzach pod tekstem.

Kluż-Napoka – pozostałe atrakcje

  • Pałac Baniffy – późnobarokowy budynek, w którym mieści się Narodowe Muzeum Sztuki
  • Muzeum Farmacji – urządzone w starym budynku apteki z XVI wieku
  • Narodowe Muzeum Historii Transylwanii – działające od połowy XIX wieku
  • Ogród botaniczny – piękny i chętnie odwiedzany przez przyjezdnych.

Bystrzyca

Kluż-Napoka ma przyjemny klimat, ale musieliśmy jechać dalej. W Bystrzycy zatrzymaliśmy się zaledwie na krótką chwilę. Ta niewielka miejscowość w północno-wschodnim Siedmiogrodzie została założona przez Sasów Siedmiogrodzkich na początku XIII wieku. Przeszliśmy się po jej uliczkach, przy których stały częściowo odrestaurowane średniowieczne kamienice. W tych zabytkowych domach z XV-XVI wieku znajdują się małe muzea.

Nasz spacer po Bystrzycy zakończył się w jej największej atrakcji, jaką jest kościół ewangelicki. Pochodząca z XIV wieku budowla faktycznie robi spore wrażenie. Wspięliśmy się na jej wieżę, która została odnowiona po pożarze z 2008 roku. To stąd rozciąga się wspaniały widok na miasto i jego okolice.

I to w Bystrzycy amorek spłatał Mikołajowi figla. Od tej pory nasz bohater długo starał się o względy Reni.

Posileni na ciele i doznaniach estetycznych ruszyliśmy dalej. Naszym kolejnym punktem zwiedzania był klasztor w Voronet.

Monastyr Voronet

Cerkiew klasztorna św. Jerzego została wybudowana w 1488 roku przez hospodara Stefana Wielkiego. Miała charakter obronny, więc otaczają ją wysokie, grube mury. Dostępu na plac strzegą masywne wieże bramne, w których należy zakupić bilet. Monastyr Voronet znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Błękitne freski z Voronet

Świątynia zrobiła na nas ogromne wrażenie. Przyozdabiające ją XVI-wieczne freski zewnętrzne i wewnętrzne zachowały się w pierwotnej wersji niemal w całości. Dominującym kolorem tych przepięknych malowideł jest błękitny, zwany także „błękitem z Voronet”.

Warto zwrócić uwagę na kompozycję przedstawiającą Drzewo Jessego, znajdującą się na południowej elewacji. Gdy spojrzeliśmy zaś na scenę Sądu Ostatecznego na zachodniej elewacji, przeszły nas ciarki. Obrazy spływającej spod Boskich stóp rzeki ogni, na której końcu czeka Bestia oraz odwiecznej walki dobra ze złem o dusze musiały mocno przemawiać do niepiśmiennych ludzi z tych okolic.

Wnętrza monastyru też zachwycają, choć nie udało nam się uchwycić ich okiem aparatu. Jak w większości tego typu obiektów panuje w nich całkowity zakaz robienia zdjęć. Na koniec skręciliśmy jeszcze na pobliski cmentarz, gdzie w ciszy przerywanej jedynie szumem wiatru sennie kołyszą się dusze zmarłych, cierpliwie oczekując na dzień ostatecznego rozrachunku.

Trasa Kluż-Napoka, Bystrzyca i Voronet pozwoliła nam poznać więcej wyjątkowych miejsc na granicy Bukowiny i Transylwanii. Jeśli zainteresował Was ten kraj i jego kultura, zachęcamy do zobaczenia pozostałych artykułów o naszej wyprawie do Rumunii.

8 Comments

  1. Trochę mnie nie było u Ciebie, widzę, że ciekawa zmiana na blogu, ładnie 🙂

    Jak zawsze interesujący wpis, masz dar opowiadania i pokazywania tego, co widziałeś w taki sposób, jakby się samemu tam było. A nie myslałeś, by robić też audycje podróżnicze?

    Z Twojego wpisu wynika, że masz kropelkę krwi rumuńskiej, czy wybierasz się do miejsc związanych z pra-pra-pra-dziadkami?

Powiedz nam, co sądzisz o tym artykule