Czy wiesz skąd wzięły się poznańskie koziołki? A może ciekawi Cię, dlaczego o Poznaniu mówi się – Miasto uratowane przez kruki? Zajrzyj do naszego tekstu i poznaj 2 legendy Poznania. Przekonaj się, jak te podania wpłynęły na jedno z największych polskich miast.
Król kruków
Historia poznańskich kruków zaczyna się w pewien pochmurny dzień. Bolko młody syn trębacza z wieży ratuszowej, spacerując obrzeżami grodu zauważył dużego czarnego ptaka. Skrzydło kruka zostało przestrzelone przez zdradziecką strzałę. Chłopak lubił zwierzęta, więc ulitował się nad biednym ptakiem. Opatrzył mu ranę i przez następne dni troskliwie się nim zajmował. Wiedział, że podniebni lotnicy lubią wolność i szum wiatru w piórach. Gdy kruk wydobrzał Bolko wypuścił go na wolność. Ptak poszybował w kierunku sennie przepływających chmur.
Wieczorem Bolko położył się spać. Około północy obudziło go szarpanie za rękaw nocnej koszuli. Przy łóżku stał karzeł w purpurowym płaszczu i pięknie lśniącej koronie na głowie. Przedstawił się jako król kruków i podziękował chłopcu za okazaną sobie pomoc. Po chwili rozmowy spod płaszcza wyciągnął piękną złotą trąbkę i ofiarował ją swojemu wybawcy. Dodał, że gdy Bolko kiedykolwiek będzie w potrzebie ma w nią zadąć. Po tych słowach okręcił się na pięcie, a jego peleryna zatrzepotała i z karzełka zamienił się w kruka.
Po kilku latach, gdy ojciec chłopca zmarł, a chłopak z młodzieńca przemienił się w mężczyznę, pod mury Poznania podjechali okrutni barbarzyńcy. Wszyscy mieszkańcy w trwodze rzucili się do obrony, choć wydawała się ona daremna, gdyż siły wroga były przeważające. I właśnie w tych chwilach Bolko przypomniał sobie o dawnym podarku, który otrzymał od tajemniczego karła. Szybko popędził do swojej izby i uchylił wieko ogromnej skrzyni, Wyciągnął złotą trąbkę i przytknął ją do ust. Dobył się z niej dziwny dźwięk, a po chwili na horyzoncie niebo pociemniało. Czarny płaszcz wielkich kruków przesłonił słońce. Nie minęło nawet kilka minut, a na atakujących spadł grad twardych dziobów i ostrych pazurów. Armia wroga rozpierzchła się w mgnieniu oka. Mieszkańcy Poznania mogli odetchnąć z ulgą. Od tego czasu codziennie z wieży ratusza można usłyszeć pięknie wygrywaną melodię.
Poznańskie koziołki
Obiecaliśmy Ci 2 legendy Poznania, a więc posłuchaj następnej.
Gdy w połowie XVI wieku mistrz Bartłomiej, będący znakomitym ślusarzem, chciał zaprezentować radzie miejskiej i wojewodzie nowy mechanizm zegarowy, wydał wielką ucztę. Niestety zatrudnił niedoświadczonego kucharza. Młody chłopak, zagadał się z krzątającymi się w kuchni kobietami i spalił sarnią pieczeń. Chcąc uratować sytuację pobiegł szybko na podmiejską łąkę. Tam ukradł dwa koziołki, które zamierzał podać zamiast sarny.
Niestety po raz kolejny dało się poznać jego gapiostwo. Zwierzęta wyrwały mu się i wbiegły na salę pełną gości. Tam w przypływie adrenaliny zaczęły walkę na rogi, czym bardzo rozbawiły wojewodę. Ten darował im życie, a mistrzowi Bartłomiejowi rozkazał do mechanizmu zegarowego dołączyć dwie figury trykających się koziołków.
Na pamiątkę legendy o królu kruków do dzisiaj poznańskie jednostki lotnicze na ogonach samolotów malują kruki. A na wspomnienie historii niesfornego kuchcika możemy o 12:00 obserwować walkę dwóch koziołków na wieży ratuszowej.
Jeśli spodobały Ci się legendy Poznania, to zajrzyj do naszych tekstów opisujących podobne historie w Warszawie czy Szkocji.
[…] wojnie osiadł w Puszczykowie pod Poznaniem, gdzie mieszkał z żoną i synami. Podczas swojego życia odbył 30 dużych wypraw na kanwie […]
[…] Późniejsze przebudowy związane z klęskami żywiołowymi oraz chęcią podniesienia rangi poznańskiego Ratusza znacząco wpłynęły na jego dzisiejszy wygląd. Jeden z najbardziej znanych elementów znajduje się na wieży zegarowej. Są nim trykające się każdego dnia mechaniczne koziołki. O tym, dlaczego to właśnie te zwierzęta trafiły na tak zaszczytne miejsce, możecie dowiedzieć się z naszego tekstu o poznańskich legendach. […]