Chwilo trwaj – podsumowanie grudnia

podsumowanie grudnia - jezioro wilanowskie

Ostatni miesiąc tego roku dobiega końca, więc najwyższy czas na podsumowanie grudnia. Oprócz intensywnego okresu świątecznego i przeziębienia tuż po nim wybraliśmy się na kilka mniejszych wyjazdów. Pokażemy Wam dwa z nich – jeden był w Warszawie, a drugi poza jej granicami.

#1 Tajemniczy park

Królewski Ogród Światła w Wilanowie znamy i polecamy wszystkim, którzy nie mieli jeszcze okazji wybrać się do tej atrakcji. My w pewną grudniową niedzielę wyskoczyliśmy zobaczyć jego okolicę, a dokładniej położony tuż obok Park krajobrazowy północny.

Jest to park wodny położony wokół Jeziora Wilanowskiego i charakteryzuje się ciekawym połączeniem stylów nawiązujących do różnych epok. I tak oto minęliśmy Pompownię przypominającą średniowieczną budowlę, Altanę Chińską, Most Rzymski i Pomnik Bitwy Raszyńskiej położony na sztucznie wybudowanej Wyspie Północnej.

Było wtedy dość mgliście, co idealnie podkreślało romantyczny i pełen tajemniczości klimat tego miejsca. Park ten inspirowany jest stylem angielskim, więc uwydatnia naturalność krajobrazu, w tym urozmaicone ukształtowanie terenu i różnorodną roślinność. Odnajdziecie tam bujne zarośla oraz kamienie i budowle pokryte mchem. Z pewnością zajrzymy ponownie w to miejsce w cieplejszym miesiącu, żeby zobaczyć budzące się do życia rośliny i kwiaty, w tym szczególnie te znajdujące się przed wejściem do Oranżerii o charakterystycznym kształcie wydłużonej podkowy.

#2 W odwiedzinach u Chopinów

W tym roku bardziej doceniliśmy kilkugodzinne wypady poza Warszawę i nasze podsumowanie grudnia jest tego najlepszym przykładem. Tym razem padło na miejsce urodzenia Fryderyka Chopina – Żelazową Wolę. Zanim tam jednak dotarliśmy, chcieliśmy odwiedzić rodzinną parafię Chopinów. Nagle przed naszymi oczami wyrosła dostojna świątynia-twierdza. Kościół pw. św. Rocha i św. Jana Chrzciciela w Brochowie jest jedną z niewielu zachowanych w Polsce bazylik obronnych. To w tym miejscu rodzice Chopina wzięli ślub, a mały Fryderyk został ochrzczony. Kościół bardzo przypadł nam do gustu, mimo że oczywiście był zamknięty i nie można go było w środku zobaczyć. Lubimy natrafiać przypadkiem na ciekawe miejsca, a świątynia ta jest warta nadrobienia kilku kilometrów na trasie.

Ok. 11 km dalej już spacerowaliśmy po Domu Urodzenia Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli. W tym miejscu kompozytor nie mieszkał jednak zbyt długo, bo gdy miał zaledwie pół roku, Chopinowie przeprowadzili się do Warszawy. Rodzice Fryderyka byli zaprzyjaźnieni z właścicielami posiadłości (Skarbkami), więc młody Chopin wracał często w te strony w czasie wakacji i świąt. Park znajdujący się przy wspomnianym domu zachęca do wyciszenia się w otoczeniu przyrody i słuchania delikatnie sączącej się muzyki jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów. Informacje o godzinach otwarcia Domu Urodzenia Fryderyka Chopina i Parku oraz cenie biletów możecie znaleźć na tej stronie.

W drodze powrotnej skręciliśmy w Aleję Lipową im. Fryderyka Chopina. Wzdłuż niej rośnie ponad 850 drzew, głównie lip, z których większość została uznana za pomniki przyrody. Tę malowniczą trasę znajdziecie na odcinku Łazy – Pasikonie – Zawady. W świetle zachodzącego słońca wyglądała szczególnie. Mieliśmy przez chwilę wrażenie, że poruszające się cienie drzew to cienie ludzi przechadzających się po okolicy podczas spaceru. Oczywiście postaci te ubrane byłyby w XIX-wieczne stroje, a na wszystko spoglądałby melancholijnie spod bujnej czupryny nasz kompozytor-podróżnik. Więcej informacji o wspomnianych ciekawych miejscach znajdziecie w artykule Chopin na Mazowszu.

#3 Świąteczny czas

W tym roku padł rekord i byliśmy aż na pięciu wigiliach. Dwie z nich odbyły się poza stolicą w naszych miastach rodzinnych. Jak na podróżującą parę przystało, w sumie przejechaliśmy 630 km z okazji świąt. A po świętach na przemian przeziębienie, praca, zajadanie się bożonarodzeniowymi smakołykami i… spacery, aby z idealnego kształtu kuli powrócić do formy sprzed 24 grudnia.

Brakowało nam tylko śniegu. Jak dobrze, że pamiętamy białe święta, gdy byliśmy dziećmi. Z przyjemnością wracamy do tych wspomnień i jak tylko spadnie biały puch, idziemy ulepić bałwana lub igloo.

Mamy nadzieję, że podczas tegorocznych świąt naładowaliście swoje baterie wewnętrzne, a nie tylko brzuszki. Po świątecznym odpoczynku pokazaliśmy Wam nasze podsumowanie grudnia, a już za chwilę będziecie mieć okazję sprawdzić, co przyniósł nam 2019 rok.

Zanim jednak podsumujemy cały rok, podzielcie się z nami, co najbardziej lubicie w grudniu?

 „Chwilo trwaj!” to cykl wpisów, w którym wtajemniczymy Was w świat naszych małych-wielkich odkryć minionego miesiąca. Podzielimy się trzema rewelacjami i zdradzimy, co nas urzekło, zaskoczyło czy wzruszyło. A może i zainspirujemy do większej aktywności oraz dostrzegania w codzienności drobnych przyjemności.

4 Comments

  1. Wiosną chętnie zwiedze Park Krajobrazowy Północny w Wilanowie, bo nigdy tam nie byłam. Cały artykuł był pisany w romantycznym i pełnym tajemniczości klimacie tych wszystkich miejsc co zachęciło mnie i pewnie innych do ich zobaczenia nawet ponownie. ??

  2. A my właśnie przed chwilą wróciliśmy z Ogrodu Świateł w Wilanowie 🙂 Ale o Parku nie słyszałam, więc z tym większą ciekawością zapisałam i przeniosłam na listę ciekawych miejsc do odwiedzenia. Tylko ten dojazd do Wilanowa, to jak podróż na koniec świata 🙂 (przebijając się przez całą Warszawę, biorąc pod uwagę, że my z tej drugiej strony Wisły i to z obrzeży Warszawy 🙂 Przez Żelazową przejeżdżałam i bardzo mi się spodobał ten widok z samej drogi tego pałacyku, ale zabrakło czasu aby wstąpić. Może następnym razem. Śniegu też mi brakuje, no ale grunt to cieszyć się z tego co mamy tu i teraz 🙂
    Wszystkiego Dobrego na Nowy Rok 🙂

Powiedz nam, co sądzisz o tym artykule