Jeden dzień w Atenach – co zobaczyć poza Akropolem?

Omonia - AtenyPoczciwy Grek na murze

Jeśli zwiedziliście już Akropol, Agory i świątynię Zeusa, a został Wam jeszcze jeden dzień w Atenach, to mamy dla Was kilka gotowych propozycji. Ostatniego dnia odwiedziliśmy parę muzeów, spacerowaliśmy wąskimi uliczkami, podziwialiśmy też piękne i ciekawe samochody. Ruszcie naszą drogą, a będziecie zadowoleni.

Metro w Atenach

Po stolicy Grecji można poruszać się trzema liniami metra. Jeśli zamierzacie przemieszczać się na większe odległości, to stanowczo polecamy ten środek transportu. Chociaż jest czasami trochę zatłoczony, to zdecydowanie najszybszy. Stacje usytuowano przy większości atrakcji turystycznych, jak również przy samym lotnisku.

Po przylocie do Aten zakupiliśmy bilet turystyczny. Jest on ważny 72 godziny i uprawnia do przejazdu wszystkimi środkami transportu. Dodatkowym jego plusem jest to, że można dojechać na nim na i z lotniska. Pozostałe podstawowe bilety nie obejmują tej trasy. Bilet turystyczny kosztuje 22 euro i według nas jest najlepszym rozwiązaniem, gdy odwiedzacie Ateny na weekend.

Ateńskie metro ma jeszcze jeden plus. Na niektórych stacjach w centrum miasta znajdują się… mini muzea (całkowicie darmowe). Możecie tam oglądać stanowiska archeologiczne, fundamenty budowli oraz znalezione podczas prac budowlanych artefakty. Często też zostają tam wystawiane prace miejscowych artystów.

Plac Syntagma

Nasz ostatni dzień w Atenach rozpoczęliśmy od jednego z najważniejszych placów greckiej stolicy – Syntagma („Sindagma” – konstytucja). Jego okolica uważana jest za centrum elitarnej i urzędniczej części Aten. Duży z licznymi fontannami i pomnikami robi spore wrażenie. Jego równa powierzchnia wyłożona została marmurowymi płytami. Otaczają go ważne i historyczne budynki.

Parlament

Na jednym z końców Syntagmy góruje budynek dawnego pałacu królewskiego, w którym dziś mieści się Parlament. Został on wybudowany na polecenie Ludwika Bawarskiego w pierwszej połowie XIX wieku. Był prezentem dla jego syna, pierwszego króla Grecji, Ottona I. Potem przez około 80 lat używany był przez rodzinę królewską jako główna rezydencja rodu.

Grób Nieznanego Żołnierza

Przed budynkiem parlamentu znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza, który upamiętnia wszystkich poległych w walkach o wolność Greków. W miejscu tym przez całą dobę Gwardia Prezydencka trzyma wartę honorową. Ewzoni, bo taką nazwę noszą żołnierze ubrani w niezwykle malownicze stroje (wzorowane na ubraniach górali macedońskich), są ściśle wyselekcjonowaną kompanią honorową. Aby się do niej dostać, trzeba spełnić wiele warunków, m.in. poza doskonałym wyszkoleniem, kryterium jest też odpowiednia tężyzna fizyczna czy wzrost, który nie może być niższy niż 187 cm.

O zdyscyplinowaniu ewzonów krąży wiele opowieści. Ponoć raz, gdy demonstranci zapalili budkę strażniczą, przy której stał gwardzista, ten nawet nie mrugnął okiem. Po chwili płomienie zaczęły zajmować mu już mundur, ale on dalej był niewzruszony. Od niechybnej śmierci wybawił ewzona dopiero dowódca, który wydał mu rozkaz natychmiastowego zejścia z posterunku. Dzięki czemu mógł on rzucić się na ziemię i ugasić płomienie.

Zmiana warty

Codziennie o każdej pełnej godzinie (przez całą dobę) przed Grobem Nieznanego Żołnierza odbywa się niezwykle widowiskowa zmiana warty. Jeśli traficie tam w niedzielę o 11:00, to dodatkowo posłuchacie orkiestry i zobaczycie oddział gwardzistów w strojach galowych. My z braku czasu musieliśmy niestety odpuścić sobie tę atrakcję.

Ogród Narodowy

Już nie bezpośrednio przy Placu Syntagma, ale tuż za budynkiem Parlamentu znajduje się duży park zwany Ogrodem Narodowym. Miejsce to powstało dzięki staraniom królowej Amelii, żony rządzącego Grecją w XIX wieku króla Ottona I. Ponoć zgromadziła ona tam ponad 500 różnych gatunków roślin i… zwierząt (na terenie ogrodów znajduje się nawet mini ZOO).

Spacer po Ogrodzie Narodowym jest doskonałym środkiem na wyciszenie przed dalszą, intensywną bieganiną po mieście.

Muzeum Benaki

Muzeum Benaki, usytuowane niedaleko Ogrodu Narodowego, biorąc pod uwagę wiele ateńskich miejsc historycznych, jest stosunkowo młode (powstało w pierwszej połowie XX wieku). Mieści się w budynku uważanym za jeden z najpiękniejszych przykładów architektury neoklasycystycznej.

Zgromadzone w nim eksponaty prezentują całą historię starożytną Grecji oraz Królestwa Bizancjum. Ponad połowa z nich pochodzi z prywatnych zbiorów założyciela Antonisa Benakisa, którego rodzina dbała o podtrzymanie tożsamości narodowej i historycznej Greków.

Spacerując wśród wystawionych w gablotach pamiątek po minionych czasach, można przenieść się w dawne wieki, a nawet millenia. Jest to o tyle łatwe, że poza „zwykłymi” artystycznymi eksponatami znajdują się w tym muzeum również przedmioty codziennego użytku, stroje, które nosili ówcześni mieszkańcy, czy wręcz udostępnione są całe pomieszczenia umeblowane w stylu dawnych epok.

Wejście na wystawy kosztuje 9 euro. Jednak musicie pamiętać, że we wtorki Muzeum Benaki jest nieczynne, wiec planując w nim wizytę, wybierzcie inny dzień tygodnia.

Stadion Panatenajski

Na skrzyżowaniu ulic Irodou Attikou oraz Leof. Vasileos Konstantinou znajduje się kolejna atrakcja, którą zaplanowaliśmy na ten dzień w Atenach. Powstały w IV w. p.n.e. Stadion Panatenajski początkowo służył uprawianiu sportów biegowych ku czci bogini Ateny. W tamtym okresie jego trybuny wybudowane były z drewna, ale już w 329 roku p.n.e. zostały pokryte marmurem. Około 200 lat później obiekt ten został rozbudowany do dzisiejszych rozmiarów. A są one dość pokaźne – jego pojemność wynosi nawet do 80 tysięcy widzów, czyli jest porównywalny wielkością do Stadionu Narodowego w Warszawie.

Poza zwiedzaniem bieżni, na której można zakosztować smaku triumfu, stojąc na olimpijskim podium, postanowiliśmy wdrapać się na szczyt trybun. Zadanie to jest o tyle utrudnione, że w przeciwieństwie do dzisiejszych, schody prowadzące na górę nie są równe i czasami ich wysokość jest znaczna. Za to widok jest oszołamiający.

Muzeum na stadionie i nasze rozmyślania

Na przeciwległym do wejścia końcu bieżni znajduje się tunel, którym kiedyś na płytę stadionu wchodzili sportowcy, a którym dzisiaj można dojść do niewielkiego muzeum, gromadzącego plakaty i znicze wielu nowożytnych igrzysk olimpijskich. Spacer pośród nich uzmysłowił nam, że duże imprezy sportowe często służyły również do propagowania poglądów politycznych.

Stojąc przed plakatem, na którym widniała głowa mężczyzny w wieńcu laurowym i kwadryga, którą nie tak dawno widzieliśmy w stolicy Niemiec, przypomniało nam się, jak podczas organizowanej w 1936 roku w Berlinie olimpiady rząd nazistowskich Niemiec prowadził działania propagandowe. Jednocześnie też bagatelizował zwycięstwa czarnoskórych sportowców, twierdząc że bliżej im do zwierząt z dżungli niż do cywilizowanych ludzi.

Przenieśmy się do czasów już nam bliższych – rok 1972 olimpiada w Monachium. Palestyńska organizacja Czarny Wrzesień bierze na zakładników 11 izraelskich sportowców, żądając uwolnienia prawie 300 zatrzymanych terrorystów. Kończy się to tragicznie, w wyniku nieudolnych działań niemieckiej policji wszyscy zakładnicy giną.

Żeby nie było, że jak coś się dzieje na olimpiadach to dzieje się w Niemczech, to przypomnimy jeszcze rok 1980. Igrzyska w Moskwie, które wiele państw „zachodnich” zbojkotowało w związku z działaniami zimnowojennymi. Polacy zrobić tego nie mogli, ale do historii przeszedł już gest naszego skoczka o tyczce Władysława Kozakiewicza.

Wielka polityka nie pozwoliła również na uczestniczenie w zmaganiach olimpijskich w 1984 roku w Los Angeles państwom z tzw. bloku wschodniego. Oczywiście głupio byłoby powiedzieć „nie jedziemy do was, bo wy nie byliście u nas”, wymyślono więc, że władze sportowe krajów socjalistycznych boją się o zdrowie swoich zawodników, gdyż w USA jest bardzo duże stężenie… smogu.

Zappeion

Był to nasz ostatni dzień w Atenach, więc po wyjściu z muzeum ruszyliśmy ku kolejnym punktom na naszej liście. Naprzeciw Stadionu Panatenajskiego znajduje się spory park, który łączy się z Ogrodem Narodowym. W jego centralnej części postawiono dużą budowlę – Zappeion.

W drugiej połowie XIX wieku Grecy odzyskali niepodległość i chcieli jak najszybciej pokazać swoją niezależność – a jak to zrobić? Najlepszym rozwiązaniem było pokazanie starych tradycji antycznych, wśród których jednym z najważniejszych elementów były igrzyska sportowe.

Do największych propagatorów tego nurtu narodowościowego należał Evangelis Zappa. To dzięki jego staraniom w 1874 roku zaczęto budować dużą halę wystawienniczą, która w całości miała być poświęcona igrzyskom olimpijskim. Wokół tego projektu toczyło się jednak wiele sporów, kilka razy przerywano nawet prace budowlane. W końcu 14 lat po rozpoczęciu budowy nastąpiło otwarcie budynku. Uczyniono to z wielką pompą tak, aby świat wiedział, że Grecja jest niezależna.

W późniejszych latach budynek wielokrotnie zmieniał przeznaczenie. Był „wioską olimpijską”, siedzibą radiostacji, magazynem i koszarami. Dzisiaj mieści się w nim Centrum Wystawowo-Kongresowe. Jeśli Wam się uda, to warto wejść do środka, wnętrza są bowiem piękne. Natomiast jeśli wolicie spacery wśród zieleni, to na pewno spodoba się Wam otaczający budynek park, po którym można pospacerować lub przysiąść i chwilę odpocząć.

Plac Omonia

Jadąc do kolejnej atrakcji, którą przygotowaliśmy na ostatni dzień w Atenach, wysiedliśmy na Placu Omonia. Miejsce to ma duże historyczne znaczenie dla Greków. To właśnie tam po zaciętych bratobójczych walkach, które miały miejsce po wygnaniu króla, podpisano porozumienie. Nazwa placu w tłumaczeniu oznacza „Zgoda”.

Dzisiaj nie jest to miejsce dość przyjazne i wielu twierdzi, że trzeba tam bardzo uważać na narkomanów i imigrantów. My jednak poruszaliśmy się tam swobodnie i nie napotkaliśmy na wrogie nastawienie.

Narodowe Muzeum Archeologiczne

Jednym z najważniejszych punktów przewidzianych do zwiedzania na ten dzień w Atenach było Narodowe Muzeum Archeologiczne. To właśnie w jego kierunku udaliśmy się mocno zaniedbanymi uliczkami prosto z Placu Omonia.

Muzeum posiada największą na świecie kolekcję greckiej sztuki antycznej. Wśród eksponatów można znaleźć m.in.: złotą maskę Agamemnona, wykonany w brązie posąg Posejdona, ceramikę grecką, rzeźby z VIII w. p.n.e. oraz skarb z Myken.

Na zwiedzanie tego muzeum trzeba przeznaczyć kilka godzin, ale warto je poświęcić, tak jak 12 euro na bilet. Wstęp bezpłatny przysługuje osobom poniżej 18 roku życia oraz w każdą z pierwszą niedzielę miesiąca pomiędzy 1.11 – 31.03.

Nam niestety los odmówił przyjemności wejścia do wnętrz tego budynku. Gdy podeszliśmy pod bramę, okazało się, że Grecy postanowili oddać się jednemu ze swoich ulubionych w ostatnich latach zajęć – strajkowaniu.

Hellenic Motor Museum

Nie pozostało nam nic innego, jak szybko zmienić plany, by ten ostatni dzień w Atenach nie był stracony. I tu okazała się przydatna aplikacja Google Maps. Po chwili wiedzieliśmy już, że idziemy do pobliskiego Hellenic Motor Museum.

Hellenic Motor Museum mieści się w wysokim budynku, a kasy znajdują się dopiero na trzecim piętrze. Najlepiej dotrzeć do nich pochylnią ciągnącą się wokół wewnętrznych murów, wzdłuż której wystawiono ciekawą kolekcję… kół samochodowych.

Po zakupieniu biletów (10 euro w sezonie i 8 euro poza nim) można już całkowicie oddać się podziwianiu najróżniejszych samochodów wystawionych na trzech piętrach kamienicy. A jest co oglądać, założyciel zgromadził tam bowiem prawie 300 pięknie utrzymanych aut.

Przemierzając ekspozycję, można poznać wiele ciekawych marek, z których część już nie istnieje. Bo czy słyszeliście chociażby o takich samochodach jak: Facel Vega, Delahaye, Dino, Siata czy Offenhauser (a jest ich tam dużo więcej)? Oczywiście można tam też znaleźć historyczne modele: Rolls Royce, Mercedes, Porsche, BMW czy wreszcie ulubioną swego czasu markę James’a Bonda – Aston Martin.

Szczególne miejsce znalazł sobie w tym muzeum również bardzo wyjątkowy pojazd. Z tego co nam wiadomo, nie wszedł do masowej produkcji, choć znany jest w wielu krajach, a nawet wśród dzieci. Właścicielem tego modelu był pewien Fred, którego nazwisko brzmiało Flintstone.

Spotkanie przed domem Marii Callas

Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przed mocno zniszczoną i opuszczoną kamienicą. Co ją wyróżniało spośród wielu innych? To właśnie w niej w okresie swojej młodości i pierwszych scenicznych występów mieszkała słynna grecka śpiewaczka operowa Maria Callas. Kiedy robiliśmy zdjęcie budynku, obok nas zatrzymał się na oko 60-letni mężczyzna i spytał, czy jesteśmy studentami architektury.

Odpowiedzieliśmy mu zgodnie z prawdą, że jesteśmy polskimi blogerami opisującymi ciekawe miejsca. Pan nabrał animuszu i raczył nas poinformować o tym, co już i tak wiedzieliśmy, a więc o sławnej mieszkance tych okolic. Stwierdził również, że boleje nad upadkiem miasta, które od lat 90-tych ubiegłego wieku powoli umiera finansowo.

Wszędzie w Atenach można znaleźć opustoszałe kamienice straszące swoim wyglądem nie tylko turystów, ale i miejscowych mieszkańców. Kryzys i pogłębiające się reformy polegające na zaciskaniu pasa odcisnęły piętno na Grekach. Choć nie odebrały im humoru i chęci do biesiadowania. Podziękowaliśmy naszemu rozmówcy za miłą pogawędkę i ruszyliśmy dalej.

Nasz ostatni dzień w Atenach dobiegł końca, więc musieliśmy ruszać na lotnisko. Jeśli spodobała się Wam stolica Grecji, to pakujcie bagaże i korzystajcie z tanich lotów. Wcześniej jednak zachęcamy Was do przeczytania pozostałych naszych artykułów o Grecji.

11 Comments

  1. Ciekawe to muzeum motoryzacji 🙂 Takie nietypowe dla Aten, ale tym bardziej warte odwiedzenia.

    Pamiętam jedną scenę przed pałacem, kiedy to gwardziści przechodzili tym swoim paradnym krokiem, a że lało wtedy okrutnie i było ślisko, to jeden z nich wylądował na tyłku, ale zaraz szybko się podniósł i jak gdyby nigdy nic, pomaszerował dalej.

    • Gdy chodziłem po Muzeum Motoryzacji szczęka opadała mi coraz bardziej ? a gwardziści są niesamowici, żałuję że byłem w tygodniu i nie załapałem się na zmianę warty.

      • Poszukałam zdjęć z mojego pobytu w Grecji i znalazłam takie, na którym gwardzista już się podnosi po upadku. Żal mi go było, ale.. zdjęcie pozostało 🙂

      • Tobie pozostały wspomnienia, a on jakoś musiał przeboleć ten upadek (w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi) choć pewnie łatwo nie miał

Powiedz nam, co sądzisz o tym artykule