Atrakcje w Gdyni – szybki wypad nad morze

"Zawisza Czarny" - jacht morski"Zawisza Czarny" - mały, ale nie mniej sławny od swoich portowych partnerów

W pewien letni weekend postanowiliśmy wyskoczyć nad morze. Trójmiasto było wyborem oczywistym, bo mieliśmy z nim najlepszą komunikację. W jeden z dni postanowiliśmy zobaczyć, jakie są atrakcje w Gdyni. Okazało się, że jest ich całkiem sporo.

Pomnik wysiedlonych w Gdyni

Do Gdyni dotarliśmy wcześnie rano. Dzień dopiero się budził i na ulicach nie było jeszcze zbyt dużo ludzi. Tuż po wyjściu z dworca natknęliśmy się na ciekawy pomnik. Upamiętniał on wysiedlonych w 1939 roku mieszkańców tego miasta.

Sprawdziliśmy informacje i nasze zdziwienie osiągnęło zenitu, bo okazało się, że w tamtym pamiętnym roku, do opuszczenia swoich domów zostało zmuszonych około 80% ludzi. Połowę tej liczby wyrzucono z mieszkań w ciągu 2 miesięcy (października i listopada 1939 roku). Szczęśliwcy trafiali do swoich rodzin na innych terenach okupowanych. Ci którzy mieli mniej szczęścia wywożeni byli na roboty wgłąb Rzeszy.

Jaki był powód tak szybkiego i masowego wysiedlania ludności Gdyni? Otóż w mieście tym Niemcy przekształcili port handlowy w bazę marynarki wojennej. Obawiano się, że ludność polska może prowadzić akcje dywersyjne lub w inny sposób uprzykrzać życie bohaterskim marynarzom III Rzeszy. Postanowiono więc, że Gdynię mogą zamieszkiwać wyłącznie osoby pochodzenia niemieckiego.

Po chwili zadumy ruszyliśmy odkrywać kolejne atrakcje w Gdyni.

Bank Polski i Poczta Polska w Gdyni

Po paru dalszych krokach skręciliśmy w ulicę 10-go lutego, która bezpośrednio prowadzi w kierunku Mola Południowego. Zanim jednak zanim do niego dotarliśmy natknęliśmy się na ciekawe budynki.

Pierwszym z nich był dawny Bank Polski. Wzniesiono go w 1929 roku i pełnił swoją funkcję nieprzerwanie przez 70 lat. Dzisiaj niestety można podziwiać go wyłącznie z zewnątrz. Trwają bowiem prace remontowe mające na celu odnowienie tego miejsca. Ich zakończenie planowane jest na koniec 2020 roku. Miejmy nadzieję, że wykonawca nie zniszczy/zmieni ponoć pięknych wnętrz tego budynku.

Kolejnym przyciągającym wzrok obiektem jest oddany do użytku również w 1929 roku gmach Poczty Polskiej. Był on pierwszym modernistycznym budynkiem użyteczności publicznej w Gdyni. Niestety do dnia dzisiejszego nie zachowały się piękne zdobienia w stylu art-deco, które można było przez pierwsze lata podziwiać na jego frontonie.

Z jej budową wiązała się jedna z największych afer finansowych II Rzeczpospolitej. Znajomy ministra założył firmę budowlaną i przystąpił do przetargu na postawienie poczty w Gdyni. Problemem było to, że pieniędzy nie miał nawet na wadium, a mimo to wygrał przetarg. Sama inwestycja jak możecie się spodziewać ciągnęła się bardzo ślamazarnie. Powodem tego był fakt, że z budowy ginęły materiały budowlane. Gdzie trafiały? Okazało się, że znajomy ministra i jego majstrowie stawiali sobie domy w Orłowie.

Kościół Najświętszej Marii Panny Królowej Polski

Kawałek dalej dotarliśmy do skrzyżowania z ulicą Świętojańską i zauważyliśmy wznoszący się nieopodal kościół. Postanowiliśmy zajrzeć do niego. Jak się po chwili okazało, był to pierwszy tego typu budynek w Gdyni. Wybudowano go w 1924 roku i nosi wezwanie Najświętszej Marii Panny Królowej Polski.

Świątynię wybudowano w stylu neobarokowym. Sklepienie wykonano z dużych beczek okrętowych służących do przewozu towarów. Warto też zwrócić uwagę na kilka ciekawych obrazów oraz płyt pamiątkowych.

Akwarium Gdyńskie MIR

W końcu dotarliśmy do miejsca, gdzie mieszczą się największe atrakcje w Gdyni – nadbrzeża. Po jego prawej stronie znajduje się Akwarium Gdyńskie, zwane też potocznie Oceanarium. Po zakupieniu biletów, zagłębiliśmy się w przepiękny świat morskich głębin, zarówno tych nam najbliższych, jak i tych bardzo odległych.

Bliskość morza niewątpliwie wpłynęła na to, że placówka ta jest jedną z największych w Polsce i zarazem najstarszą zajmującą się szeroko zakrojonymi badaniami morskimi. Zgromadzone tam okazy fauny i flory to jednak nie jedyne atrakcje tego miejsca, na wielu tablicach i makietach można zapoznać się z budową i fizjologią mórz i oceanów na całym świecie.

Zwiedzanie tej ciekawej ekspozycji zajęło nam ponad 1,5 godziny.

Statek-muzeum „Dar Pomorza”

Po wyjściu z Akwarium Gdyńskiego MIR na zewnątrz udaliśmy się na zwiedzanie zacumowanych statków po przeciwnej stronie statków. Na pierwszy rzut poszedł znany chyba wszystkim „Dar Pomorza”, zwany też czasami „Białą Fregatą”. Żaglowiec ten, choć tego nie widać został zwodowany już w 1909 roku, wtedy posiadał jednak nazwę „Prinzess Eitel Friedrich”.

Po klęsce jaką ponieśli Niemcy w I wojnie światowej trafił do Francji, skąd w 1929 roku, dzięki ofiarności mieszkańców Pomorza odkupił go Pomorski Komitet Floty Narodowej. Od tego momentu jednostka ta pływała już pod polską banderą. Chcąc uczcić szczodrość ludzi, którzy przekazali pieniądze na zakup nadano jej nazwę „Dar Pomorza”.

Piękna fregata już od początku swojego pobytu w Polsce służyła młodym adeptom za statek szkoleniowy. Od tego też czasu pływała właściwie po wszystkich „słonych” wodach świata.

Gdy w 1972 roku po raz pierwszy żaglowiec z Polski miał brać udział w prestiżowych i największych światowych regatach o nazwie „Operacja Żagiel”, wystawiono właśnie „Dar Pomorza”. Ku zaskoczeniu wszystkich znawców tematu, to właśnie on wygrał. Rywalizacja była tak zacięta, że zwycięzca miał na mecie 4 metry przewagi. Obrazowo można to tak przedstawić, jakby w biegu na 100 metrów zawodnik wygrał o długość nosa.

Statek-muzeum „Dar Pomorza”, al. Jana Pawła II, Gdynia
Godziny otwarcia: wtorek-niedziela 9:00-17:00
Bilet wstępu kosztuje 15 zł.

„Dar Młodzieży”

Od 1982 roku kiedy „Dar Pomorza” został wycofany z czynnej służby i przekształcono go w muzeum, pałeczkę statku szkoleniowego dla młodych adeptów żeglarstwa morskiego przejął „Dar Młodzieży”. Jest on zacumowany tuż przy swoim poprzedniku.

Z rejsami tej jednostki wiąże się wiele interesujących, a czasem zabawnych historii. Posłuchajcie jednej z nich. Pewnego razu, gdy na statku przebywał Tony Halik, nagle zerwał się tzw. biały szkwał. Zniszczył on 7 żagli i spowodował dość poważne awarie, akcja ratowania statku była długa i dramatyczna. Po jej zakończeniu sławny polski podróżnik wyszedł na pokład i spytał kapitana, czy ten może ją powtórzyć, bo… nie zdążył jej nagrać.

„Zawisza Czarny”

Podczas naszego pobytu w Gdyni przy kei stał zacumowany jeszcze jeden znany żaglowiec. Choć sporo mniejszy od opisanych wyżej, ale nie mniej sławny „Zawisza Czarny”.

Ten duży jacht pod obecną nazwą pokonuje morza i oceany od 1961 roku, wśród braci morskiej krążą o nim nawet piosenki. Słowa jednej z nich obrazują piękno morskich podróży:

„Pod żaglami Zawiszy
życie płynie jak w bajce
czy to w sztormie, czy w ciszy
czy w noc ciemną, dzień jasny…
… Więc popłyńmy raz jeszcze
w tę dal siną bez końca
aby użyć swobody
wiatru, morza i słońca…”

Okręt-muzeum ORP „Błyskawica”

Do nadbrzeża przycumowany jest jeszcze jedna jednostka, dumny, smukły i groźny okręt nosi nazwę „Błyskawica”. Wybudowano go przed drugą wojną światową jako kontrtorpedowiec (według dzisiejszej nomenklatury niszczyciel).

Dzięki temu, że na 2 dni przed wybuchem II wojny światowej wyszedł z portu i wraz z innymi okrętami skierował się do brzegów Wielkiej Brytanii, mógł brać udział w działaniach wojennych.

Po wojnie służył jako jednostka szkoleniowa kadr polskiej marynarki wojennej, a od 1976 roku jest okrętem muzeum. Z zewnątrz „Błyskawica” wygląda okazale, jednak gdy wejdzie się do środka, aż trudno uwierzyć, że była w stanie pomieścić liczną załogę. Korytarze, pomosty i drabinki są wąskie, trzeba też uważać, aby nie rozbić sobie czoła o wystające elementy metalowe. I pomyśleć, że poruszaliśmy się po okręcie, gdy wody były spokojne. Podziwiamy tych, którzy sprawnie biegali po  „Błyskawicy” w czasie sztormu czy działań bojowych.

Poza zwiedzaniem ciasnych kajut czy maszynowni, „Błyskawica” kryje w sobie również interesujące muzeum związane ze swoim „morskim życiem” w gablotach umieszczono pamiątki po marynarzach oraz zdjęcia i tablice informacyjne. Dodać należy też, że „Błyskawica” jest najstarszym na świecie niszczycielem udostępnionym zwiedzającym.

Okręt-muzeum ORP „Błyskawica”, al. Jana Pawła II, Gdynia
Bilet wstępu kosztuje 16 zł, (łączony z Muzeum Marynarki Wojennej) 24 zł

Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni

Jak już zdążyliście się zorientować atrakcje w Gdyni, które odwiedzaliśmy związane były z morzem. Po obejrzeniu wszystkich zacumowanych przy nadbrzeżu statków ruszyliśmy do kolejnej – Muzeum Marynarki Wojennej.

Od 1953 roku placówka ta gromadzi i udostępnia eksponaty związane z marynistyką. Na początek odwiedziliśmy wystawę czasową, na której przedstawiono prace wybitnego polskiego malarza specjalizującego się w tematyce morskiej – Adama Werki.

Później udaliśmy się na piętro, gdzie zgromadzono eksponaty związane z historią marynarki. Były bardzo różnorodne, począwszy od modeli dawnych okrętów, aż po batyskaf i torpedy. Ale to nie wszystko, muzeum prezentuje jeszcze ekspozycję zewnętrzną, na którą składają się stare armaty, działa okrętowe, czy samoloty i helikoptery wsparcia lotniczego.

Nawet nie zauważyliśmy, jak minęły kolejne 2 godziny naszego czasu przeznaczonego na atrakcje w Gdyni.

Muzeum Marynarki Wojennej, ul. Zawiszy Czarnego 18, Gdynia
Godziny otwarcia: wtorek-niedziela 10:00-15:30 (poniedziałek nieczynne)
Bilet wstępu kosztuje 16 zł, (łączony z ORP „Błyskawica) 24 zł

Plaża w Gdyni

Kończąc nasz jednodniowy pobytu w Gdyni, przeszliśmy się jeszcze na chwilę na plażę. Choć pogoda nie zachęcała do wylegiwania się na piasku, to sporo osób korzystało z możliwości spędzenia czasu na świeżym powietrzu. My nie mieliśmy jednak odpowiedniego stroju, więc przespacerowaliśmy się tylko wzdłuż niej Bulwarem Nadmorskim.

Późnym popołudniem ruszyliśmy w drogę powrotną. Atrakcje w Gdyni bardzo nam się spodobały i polecamy to miasto wszystkim, a w szczególności osobom interesującym się marynistyką.

17 Comments

  1. Świetny spacer 🙂 Gdynia to moje ulubione miasto nadmorskie, zwiedziłam wszystko to, co opisywałeś, ale bardzo lubię tam wracać, nawet oglądając zdjęcia na blogu 🙂 W tym roku nie udało mi się wskoczyć latem do Gdyni, wprawdzie rok się jeszcze nie skończył, ale wątpię, bym miała okazję pojechać chocby na weekend. Ciekawa jestem, jak wyjdzie w Twoim odczuciu porównanie Gdyni i Gdańska, bo to diametralnie różne miasta. W każdym razie ja wolę Gdynię, bo Gdańsk mnie przytłacza.

    • Gdańsk też ma swoje dobre strony, o niektórych już pisałem, ale faktycznie Gdynia jest taka lżejsza, bardziej spokojna i wiem, że do niej wrócę, bo jest tam jeszcze kilka miejsc, które chciałbym odwiedzić 🙂

  2. No jak fajnie czyta się tekst o własnym mieście 🙂 Witam w Gdyni 🙂 Zaraz przekażę Gdynianom – więc spodziewaj się licznych odwiedzin 😀

  3. Fajny spontan!
    Też byłam na chwilę w Gdyni tego lata, ale nie bardzo był czas na zwiedzanie miasta.

    Te wnętrza banku – musiały być cudowne! Po kształcie schodów i drzwi coś tak się secesyjne wydają. Mam nadzieję, że nowy inwestor je należycie odrestauruje. 🙂

    • Lubię spontany, dlatego czasami kierując się na zachód, dziwnym trafem odnajduję się na wschodzie 😉
      Też mam nadzieję, że inwestor nie da ciała i nie będzie chciał zrobić z budynku banku jakiegoś dziwoląga pseudo zabytkowego.

  4. W Gdyni mieszkałam przez pierwsze 3, 5 roku mego skromnego życia ;0 Mam sentyment do tego miejsca. Lubię je, bo jest zupełnie inne od Gdańska:)

  5. mieszkańcy mówią, że Gdynia jest najpiękniejsza z Trójmiasta, ale trzeba wiedzieć gdzie deptać. Byłam, ale nadal Gdańsk zwycięża jednak wiem, że nie odkryłam miejsc, które znają mieszkańcy 🙂 Jak zawsze miło się spaceruje – Ty sobie mokniesz my się delektujemy 🙂

    • Gdynia jest niewątpliwie różna od Gdańska, bardziej spokojna. Gdańsk to spore, rozrywkowe i tętniące życiem miasto. Sopot jeszcze przede mną więc na jego temat nie mogę się wypowiedzieć. A co do lekkiego deszczu to wolę go niż duże upały 😉

      • Co do Gdyni tam chyba są jakieś wyciągi.sąraz przejazdem udalo mi sie wiechać w obszar przypominający pogórze…bardzo malowniczy 🙂

  6. Akwarium, statek – same atrakcje pod naszego malucha. Czekam na Gdynię i planuję zwiedzanie sławnej torpedowni, ostatnio ciągle przewija się w necie i kusi.

  7. Przy wschodnim wietrze warto rozważyć wycieczkę do Orłowa, zdarza się, że z promenady Marysieńki startują paralotnie 🙂

Powiedz nam, co sądzisz o tym artykule