Wrocław – piwo, baśnie i czarownice

Dzisiaj napijemy się piwa, odwiedzimy ratusz, poczujemy się bajkowo, a może nawet spotkamy jakąś czarownicę w kościele. Wszystkie te atrakcje czekają nas w jednym mieście, którego historia związana jest nierozłącznie z dwoma państwami.

Zabieram Was dzisiaj do miasta opanowanego przez krasnale, których we Wrocławiu jest 272 i cały czas się mnożą. A skąd się wzięły? No cóż, historii jest wiele, na przykład ta o złośliwym Chochliku Odrzańskim, którego miały schwytać na życzenie władz miejskich, lub ta w której pojawiły się tu aby pomóc w obalaniu komunizmu. Jak jest naprawdę tego już dzisiaj nikt chyba nie wie, natomiast jedno jest pewne – zadomowiły się już tu na stałe i są bardzo lubiane, możliwe że sukcesy gospodarcze miasto zawdzięcza również ich wpływowi.
Korzystając z pomocy małych ludzików udajmy się na wrocławski rynek, mieści się tu budynek starego ratusza, w którego trzewiach znaleźć możemy dzisiaj Muzeum Sztuki Mieszczańskiej. To tu możemy zapoznać się z historią życia dawnych mieszczan, a czasami poczujemy się jakbyśmy przenieśli się w czasie, to wszystko dzięki wnętrzom i umeblowaniu odpowiedniemu dla epoki.
W wieży zegarowej ratusza znajduje się najstarszy w Polsce dzwon zegarowy, pochodzący z drugiej połowy XIV wieku. Natomiast w piwnicach mieści się działająca nieprzerwanie od ponad siedmiuset lat restauracja Piwnica Świdnicka (niestety została już zamknięta) Jej nazwa pochodzi od piwa jęczmiennego, sprowadzanego do Wrocławia ze Świdnicy w XIII wieku. Swoje kroki kierowali do niej królowie, znamienici mieszczanie, uczeni, ale również zwykli mieszkańcy miasta i przyjezdni. Stare powiedzenie mówi, że jeśli nie odwiedziłeś Piwnicy Świdnickiej to nie możesz mówić, że odwiedziłeś Wrocławia.

Kolejnym etapem naszej eskapady będzie gotycka katedra pod wezwaniem świętej Marii Magdaleny. Pochodzi ona z XII wieku i przez lata swojego istnienia przechodziła z rąk do rąk. Początkowo była kościołem katolickim, aby w XVI wieku stać się świątynią ewangelicką. Taka sytuacja trwała do połowy XX wieku, kiedy to katedra została przekazana polskokatolikom.
Wnętrza zachwycają swą surowością, jednak niewątpliwie główną atrakcją jest to co znajduje się na górze. Kościół posiada bowiem dwie wieże połączone kładką zwaną mostem czarownic lub mostem pokutnic. Skąd takie nazwy? Pochodzą one od legend związanych z tym miejscem, pierwsza mówi, że w nocy błąkają się tam potępione dusze panien, które przedłożyły zabawy nad życie w rodzinie. Od wieków te rozrywkowe dziewczyny muszą przy świetle księżyca sprzątać połączenie pomiędzy kościelnymi wieżami. Druga, bardziej wiarygodna nawiązuje do historii związanych z polowaniami na czarownice. Wszyscy znamy opowieści o kobietach, którym przywiązywano kamień, lub wkładano je do worka i wrzucano do rzeki. We Wrocławiu załatwiano te sprawy inaczej, podejrzanym o czary kazano przechodzić po kładce łączącej kościelne wieże, jeśli udało im się dotrzeć na drugą stronę to… nie była uznawana za niewinną, świadczyło to o tym, że pomagał jej diabeł i wykonywano wyrok. No dobrze, a gdy spadła? Wtedy twierdzono, że no cóż skoro się zabiła to widocznie diabeł nad nią nie czuwał wiec była niewinna. Pokrętna logika inkwizycji.
Legendy legendami, ale na wieżę warto wejść, gdyż wspomniany mostek jest jednym z najlepszych punktów widokowych Wrocławia.

Kolejne atrakcje stolicy Dolnego Śląska opiszę w następnych tekstach.

5 Comments

  1. Krasnal sprzed Panoramy Racławickiej? 😉
    Kilka lat temu spędziłam 2 tygodnie we Wrocku i próbowałam odnaleźć wszystkie krasnale. Daremnie 🙂 Ale warto było chodzić po mieście, zwiedzać, podziwiać zaułki, cudowne budowle i oddychać niepowtarzalnym klimatem miasta 🙂 Wroc-love!

Powiedz nam, co sądzisz o tym artykule